28 november 2025
Wydmuchowo
Cholerna wydma, pamięć bez znieczulenia,
tliło się coś nieznanego, mroczna rozgwiazda,
kamyczek.
Szukałem w tym wszystkim kawałka mnie,
cukiereczka, w towarzystwie zwany słodziak,
a byłem tylko zwyczajną, nigdy niezaproszoną szują,
ja, w popielniku, bez imienia, przeciekałem przez ruszt.
Kochanek nocy, mówili, wyimaginowany mag, inni,
bez słów byłem tylko ja, znaczyłem złomowisko, sobą,
odbiciem w lustrze, które nie powinno tam stać.
A jednak.
Mamroczesz, mówi żona, masz problemy z oddychaniem.
Ja? Zamazywanie rzeczywistości szło mi najlepiej. Miałem
to coś, co ma tylko Bóg. Nieśmiertelność. Słowa,
słowa, słowa.
Był kiedyś ktoś, też byłem.
Poetry
Prose
Photography
Graphics
Video poems
Postcards
Diary
Books
Handmade