Marek Gajowniczek


"Święty"


Do gazety "Droga Ludu",
zwłaszcza do jej redaktora
można było przyjść bez trudu
o najprzeróżniejszych porach.

Zwłaszcza pewne dosyć znane
przykościelne środowisko
było święcie przekonane,
że redaktor może wszystko.

Mały człowiek od spraw wszelkich
z niepoczytnej "Drogi Ludu"
potrafił przewracać wielkich
bardzo łatwo. Ot, tak z nudów.

Powodów nie miał szczególnych,
ani żadnej do nich złości,
lecz myślał o sprawach wspólnych
marząc zawsze o jedności.

Gdy nawet arcybiskupa
z metropolii strącił palcem,
zobaczyła cała grupa
jak skutecznym jest on w walce.

Potem, gdy się chłop powiesił
po rozmowie z redaktorem,
pytano - Czym tak się zbiesił,
a może przyszedł nie w porę?

Sprawa szybciutko przycichła,
bo redaktor miał już w głowie
plan, by opozycja znikła,
a z nią razem "drugi obieg".

Znowu wszystkich chciał jednoczyć
pod skrzydłami "Drogi Ludu",
więc zamydlił posłom oczy
perspektywą wielkich budów.

Nikt się za to nie obraża
pod wspólnym stojąc sztandarem.
Gdy ktoś gasi tak jak strażak -
uważam rze ...dba o stare.

Nie wyklucza wykluczonych.
Nie odpycha odepchniętych
nasz Redaktor Wyniesiony!
Święty bardziej już od Świętych!



https://truml.com


print