Pi.
I. Janina K. korzysta z uroków agroturystyki
Błoto. Janina K. zdolna byłaby porównać 
 je do osieroconego pola minowego, 
 gdyby nie erupcje mokrego w kamaszach. 
 Z sykiem bąbelków wypiera się każdej metafory. 
 bul bul eureka bul bul. 
 
 Kląska więc jałowo. Do wsi i od wsi. 
 Kiedyś podobno wił się tędy asfalt, 
 ale kioskowa z Atlantydy burczała, 
 że specjalnie zatopili, bo przypominał 
 cywilizację utraconych szans. 
 
 Płać i wymagaj. Jedyne miejsce w promieniu 
 parseków, gdzie błoto stanowi skarb narodowy, 
 a mięsiste ornamenty po zaschnięciu 
 można nazwać płaskorzeźbą. Od biedy. 
 
 Janina K. weźmie niedzielny nóż i wykroi placek. 
 Pochwali się sąsiadkom sztuką współczesną 
 z ludycznymi korzeniami. Musi zdążyć 
 przed tsunami, zanim każdy będzie miał 
 błota po uszy.
https://truml.com