Grzegorz Woźny


czas łajdaka


wczorajszy powrót z mokrym kapturem
zakończył się w łóżku z tą którą widziałem
jeszcze przed zmarszczkami ciepło uśmiechnięta
dachówka rysowała opowieść wiatru
gotowa spaść na głowę dowolnemu durniowi
choć i mądrym zdarza się ranna paplanina
sadzawka kumkała szerokoustnie
rozlewała rzęsę spod długiej bluzki zupełnie bezwstydnie
starałem się nie dotykać tylko
higienicznie wpleść organ w bukiet poduszki
poznać słownictwo przydatne w działalności turystycznej

potem w zadyszkę jakby można było wrócić
do wieczora czas przyśpiesza
pocięty w sercowe połówki łajdaka
zbiorowe sumienie już nie liże
w metalowej puszce
ścielą łóżko sterylne narzędzia



https://truml.com


print