Jarosław Trześniewski


Opowieść z 1000 i jednej N. dla W.K.


Noc pierwsza.  Był sobie Król . Miał na imię Waldemar  jak pewien ordynat. Syn  carycy  Mniszkówny de domo  Michorowskiej,której prababka była zamieszana w zabójstwo niejakiego Dymitra Samozwańca .Jeszcze wcześniej  jej ojciec hetman polny i łąkowy  Mnich Jarema Załęż- Kapadocki zagubił w lesie niejakiego Aleksego cara  Szujskiego,czym przypłacił nieustanną nowenną do przeszczepionego serca  Maryny herbu Mniszek Lekarski ( po łacinie Taraxacum officinale) idąc własnie z oficyny dworskiej do kapliczki  pod wezwaniem Drogi Mlecznej . Dał  poczatek dynastii panującej w Księstwie Mikołowskim .Dynastia ta, spowinowacona z Brzeczyszkiewiczami  ostatnimi właścicielami  Chrząszczbrzmi w Trzcinie przejeła rowniez Trześnię pod Lublinem i Trześniówkę na Podolu. Wypędzeni z rodowego gniazda Trześniewscy  założyli sady czereśniowe na całej Ukrainie i sieć garmażeryjną w Wiedniu o nazwie Trzesniewski bez ś. Po latach poniewierki, jeden z członków tej bajronowskiej rodziny wynalazł bombe atomową , eksportuąc ją do Kraju kwitnącej wiśni.I tak od  ordynata z mniszka lekarskiego poprzez czereśnie dotarlismy do  clou naszej opowieści. Waldemarze azaliż  czy w Japonii pijaja wisniówkę? Niestety nie, tylko sake. I to by było na tyle tej nocy.


***


noc druga, druga w nocy .
cdn.



https://truml.com


print