Józef Tomoń


Rozbłysk zaćmionej orbity


głód snu niecierpliwie
             w noc brwi ołowianych
    dźwiga w łzach pragnienia
            wyparte w powiekach

     z mrocznych wypasów
           para rzęs rozwianych
     strąca zuchwale
            na stos pot nadziei

        wielością spojrzeń
      pomarszczone oczy
           jak ciche chmury
      nad mgieł rozmarzone

      wschodzą przelewem
            spod kotwicznych źrenic
     w wezbraniu ognisk
             ockniętych z nicości.



https://truml.com


print