ewabb


Johnny


Mówisz: nie uratuje mnie Bóg,
Ameryka - nawet zbajerowana nastolatka
przejrzy na oczy.

Recepta nie wycisza zgrzytu miażdżonego
szkła. Pęka jak szkliwo
po kwaśnych jabłkach.

Boli uśmiech, gdy śpiewasz
do szpiku kości smutek dziergany z drobiazgów,
z którymi nie umiesz się rozstać.

Rozjusza cię kolor zasłon,
mdły smak tabletki. Bez swojego miejsca,
bo runął dom,
jakby składał się tylko
z kart.

Teraz grasz
na jednej strunie.



https://truml.com


print