Istar


błądzimy coraz bliżej wyjścia


nie opowiadała bajek
czytała nekrologi szkicując
na brzegach głosu krzyż
pochylony z marmuru,

chce pomnik, niewysoki
coś na długi czas po tym
jak przyjdzie zapomnieć

wyobraź sobie - jestem inna 
chwieję się nad tym grobem
niezakorzeniona wierzba,
a przecież zielenie się jeszcze
z wiosną, każdym świtem

lwica lichej skóry
niemierzonej na matczyne
serce


dziećki pora siano uchować
łąki uciszyć, choćta moje
matka woła, jeść da, natuli

tak dobrze
tak dobrze



https://truml.com


print