Istar


nie jest poliglotką, czyta z ust


 
kiedy mieszkała przy torach
tramwaje nadawały audycje
od piątej rano słuchała
drgań i urojeń

przyciemniane szyby
szkoda było materiału
na zasłońce

i on, wielki jak pięść
krzywił się aż pękł 
przestała sypiać

wschodził raz po raz
obijając się o gruszę
licha była ale tyle 
żadna inna nie dała
a kwitła tak że suknie
przestawały się kręcić
w głowie stawał mur
żeby nie wyjść 

zmówili się 
ponieśli na wiór
nie ma już tamtych okien

opowieść sięga stóp
czuję chłód 
w środku już tylko gruz
a tak samo ciężko




https://truml.com


print