Yaro


królewska


pod nieba dachem zrodził się syn
był zwykłym chłopcem jak ty

deszcze łez przesłoniły mgły
padł na ziemie i powitał schizofrenie
cierpienie spłynęło od Boga

dzień i noc ogień nie wygasał
podsycał go strach

nie wychodził z domu ludzi się bał
ludzki śmiech przenikał duszę
jak bagnet sztywny pal

schizofrenia wypełnia go

wywracał się podnosił krzyż
kolejny dzień to obłęd paraliżuje
korek w głowie wir i młyn

strach zabija od wewnątrz
schizofrenia zabija teraz już wie
życie jest zbyt krótkie cierpi więc jest

pod skórą czuje brud ma misję znów
wytłumacz mu czy rzeczywistość mu się śni

skóra pokryta łuską
boi się strach to jego brat



https://truml.com


print