Yaro


ostateczny


życie się dzieje nie śmieję śmiać
świat podły nie od dziś
tak sobie się tli niczym
suchy krowi placek na pustkowiu
niedaleko wioska murzyńska
cisza z harmonią czuć spokoju woń

niosę krzyż nie wiem jak ty .pewnie też
czy tak samo ciężki
jak koszmar zabitych niewinnych dni

krwią słodzę kawę jest słodka
mówią ci z zakrytymi twarzami

ktoś pluje .nie ma boga umarł
mój bóg żyje we mnie
wiatr głosem napełnia głowę
słowami pełnymi deszczu ciepłego

wtulam się w posłanie ze świerku
kilka igieł przenika przez sumienie którego nie ma

spalona ziemia cichy szept
pył na stopach zapach śmierci

przyjdź sądzie ostateczny



https://truml.com


print