Sztelak Marcin


Upadek. Dzień pierwszy



Prorok z aktówką wieszczy pod sklepem nocnym:
zapominanie nie boli, zwyczajne drzwi
w jedną stronę.
 
Tymczasem słowa poupychane w szafie
trzeszczą dopóki noc nie pęknie
dzwonkiem telefonu.
 
Wagowa równoważnia zdania. Niewypowiedzianego
na amen – praktycznie umarł w butach
na drodze. Wybrukowanej czym tylko się chce,
ale do piekła.
 
Prorok leży z twarzą schowaną. Zupełnie
nie na miejscu, jednak
nikt nie spogląda w jego stronę.
 
Wstyd, ewentualnie drugi dzień stworzenia.



https://truml.com


print