Yaro


stary człowiek


siadał przy ognisku na starym pieńku dębowym
grał wiatr on przykładał do ust grał na harmonijce 
myśli gnał do nieba śpiewał że dożyje 
dni pełnych słonecznych słoneczników w ogrodzie u babci
nocy nabrzmiałych od piękna ciemnych krajobrazów
pełnego gwiazd jasnych jak pieśni grajka na rogu ulicy
pod ciężarem księżyca horyzont zaciska pięści
 
słuchałem opowieści śpiewałem o życiu 
płynąłem z piosenką całą noc ciemną
rozmowy rozjaśnił świtaniem dzień wielki
przeprawić się trzeba przez mostek na rzeką wąskim
 
aniołowie słysząc opowieści zeszli na ziemię
usiadły między nami piją wino przy zabawie



jak dobrze jakże łaskawie 
 
zrobiłem jeszcze po zbożowej kawie z mlekiem
uciekał czas pomiędzy palcami 
usnąłem szybko z myślą w głowie jutro wszystko przywołam 
 
chwalmy boga i wszystko co żyje on z nami 
słuchał podpowiadał by ścieżki były niekręte
a szerokie jak oczy na pustyni
 
stary człowiek stary duchem młody wesoły
łagodny głos mnie uspokoił



https://truml.com


print