Yaro


marynarz


moja łódź
panna płacze 
serce o serce kołacze
odpływam żegnam port 
fale obijają się o burty
 
plaża prawie pusta czerwone jej usta
bez słów w koronie z berłem wiosła
wiosłuję
napełnione żagle świeżym wiatrem
 
księżyc patrzy
myślę 
poradzę sobie na oceanie 
o życie nie rozpieszczasz
liny sztywne od zmartwień
 
niepotrzebnie nienagannie prowadzę 
samotniczy tryb egzystencjalny 
jestem żaglem 
sterem jestem
 
pozostawiłem kilka spraw później wyjaśnię
panna młoda płacze za rok ją zobaczę
otrzyj krople szkoda będzie raźniej
wrócę opatrzę rany



https://truml.com


print