Yaro


zimno mi


na dworze smutno szaro 
zimny powiew słów
 
stoję stęskniony u twego progu 
myśli w głowie niespokojne 
zwykła spowiedź
wybacz że cię pokochałem
w sercu deszcz człowiek  bez powiek
wpatrzony w twarz
 
dusza błądzi wie że to koniec 
kochanie nie zostawiaj jak psa na dworze
 
pod wiatr będę szedł pod prąd
zmarzły dłonie zmarzły kwiaty
świat lodowaty razem z nim 
 
uparcie dążysz do racji których nie masz
 
zapłacze niebo nie pozwalasz kochać dni
delikatnie bez słów odchodzę
twoja postać znika w zmroku
widzę zarys kontur po raz ostatni
 
przykro niepogoda niezgoda
dusze się szybciej krąży krew
serce jakbym serca nie miał 
lepiej bym posągiem się stał
mniej bym czuł nie kochał 
nie wiedział co to piękno
 
zimno idę w kierunku dworca
tam kilku przyjaciół podpowiedzą



https://truml.com


print