Sztelak Marcin


Piekła. Pozostałe /Tryptyk/



Czas klęsk i rozgraniczeń na pustym
stole. Kurz osiada na rzęsach,
zresztą może to czas obłażący ze ścian,
brudnych zacieków nadziei na jutro.
 
Na szczęście jest powietrze, czyste jak łza.
Każdy haust rozmywa czerń
czającą się w zakamarkach
kartek, pamiętników.
 
Za oknem, pomiędzy drzewami, deszcz,
bębni werblem w jałową ziemię, piasek.
Złaknieni otwieramy szeroko gardła,
ale spada tylko mgła, nie gasi
 
pragnień. Więc piszemy, od lewa do prawa,
litery. Kaligrafia zagłusza strach,
tylko atrament rozlewa się w plamę.
 
Która nic nie znaczy, a przynajmniej
po tej stronie istnienia.



https://truml.com


print