Sztelak Marcin


Teatr cieni



Wieczór zapięty na ostatnią klamkę,
mroki spływają przez szpary w drzwiach.
Na korytarz i meandry.
 
Być może chodzi o odrobinę upokorzenia,
posmak władzy na koniuszku palców.
Choć wolimy nazywać to zabawą,
czasami nawet życiem.
 
Ostrożnie sprawdzając alternatywne drogi
błądzimy. Z usprawiedliwieniem
rzeczy ludzkiej.
 
Na ścianach pełgają ognie obrazów, nie bierzemy
ich za dobrą monetę, co najwyżej za drobne
wrzucone do studni życzeń.
 
Bez jakichkolwiek intencji.



https://truml.com


print