Marek Gajowniczek


Trzmiele i burczymucha


Na portalach się przewala
propaganda i kpin fala.
Ten obraża. Ten zachwala.
Plus na minus. Teatr. Gala.
 
Każde słowo, hybrydowo
uzyskuje barwę nową.
Ten jest obcy, a ten nasz!
W telewizji - nowa twarz.
 
Agent wszedł do muz ogrodu
i wypuścił trzmiela kodu.
Ukazała się sromota.
Fiszka Zbyszka. Status kota.
 
Innych stępień też nie brakło.
Ostatni miał gasić światło,
ale został na urzędzie
i do grudnia tam pobędzie.
 
Słów najcięższych nikt nie waży.
Może tylko już pomarzyć,
że cokolwiek jeszcze może.
Za Platformy było gorzej!
 
Nikt nie chce do afer wrócić.
Dużo łatwiej g.... rzucić
i wylać wodospad hejtu,
ale kończy się czas glejtu.
 
Jedni nas na drugich szczują.
Już się żydzi procesują
przed sądami w Ameryce
uciechę dając publice.
 
A partyjni spin-doktorzy,
ciągle myślą: Jak dołożyć?
Kto z ust wazelinę wytarł
pisze wiersze o kosmitach.
 
Ostatni są teraz pierwsi
przy gotówce i przy piersi
i dobrze potrafią ssać...
Cackać... cyckać - ...a mać!
 
Za oknami żółknie zieleń.
Przysiądą trzmiele nad chmielem.
Pochwał partii będą słuchać,
a tyś tylko... Burczymucha. 



https://truml.com


print