Ananke
Tętno
Podtrzymywał ją przy życiu
 na trzech czwartych oddechu 
 i kropli zbłąkanej życzliwości, 
rzuconej w przypływie dobroci.
   
 Zdana na odruchowy akt łaski, 
 jak bezpański pies zagląda w oczy, 
 próbując dojrzeć w nich choć pół tonu 
 niegdysiejszej czułości i blasku. 
   
 A gdy wezbrały brzegi niedosytu
 i odchodziła z biletem w ręku, 
 drogą pisaną palcem na wodzie, 
 hojnym gestem składał czcze obietnice. 
   
 Trwali w pakcie pozorów i ułudy, 
 aż odpadły warstwy rdzy i farby 
 obnażając groteskową prawdę, 
 że była tylko wyrzutem sumienia. 
 
 
https://truml.com