sam53
ludzie mówią że piszę wierszem
Magdalena przychodziła zazwyczaj nocą
jakby pogodzona z losem z ciemnością
nie przejmowała się swoją urodą
piegi nie stanowiły problemu 
jak dziecko cieszyła się z bujnych rudych włosów 
przychodziła zawsze mokra wilgotna
jakby przed chwilą brała prysznic
pachniała czymś nieznanym niezwykłym
tak jak południowe słońce
sok z dojrzałych granatów
świeżo palona czarna kawa 
zaparzona w śnieżnobiałej filiżance
pachniała spełnieniem czymś co przynosiła zawsze ze sobą  
rozumieliśmy się bez słów 
mieszaliśmy marzenia do skutku
pamiętam modlitwę do jej ciepłych piersi
gasnącą świecę
opadające bez końca ramiączko
z tymi rudymi warkoczami wydawała się matką boską
 nie wiem kiedy wychodziła
zawsze rano znajdowałem na poduszce wiersz
nie mieliśmy więcej dzieci 
.
https://truml.com