sam53


Złota wrześniowa


to nie był deszcz a melodia ciała
wiatr który fale rozbijał o brzeg
huragan myśli czas oczekiwania
skłębione chmury nieskończony wiersz

z dłońmi w uścisku z niemym zaufaniem
że to co piękne z nieba może spaść
wszak zachwyt zawsze stąpa przed kochaniem
choć magia sacrum spowita we mgłach

z wiarą w pogodną kolorową jesień
gdy cieszy nawet przebarwiony liść
a my we wrzosach wciąż szukamy siebie
żadnej miłości - sama musi przyjść



https://truml.com


print