zielona cebulka
Telfast to za mało
wychodzi zza krzaków, pełza po ławkach. małgorzata nie znosi kwitnących jabłoni 
i tęsknych spojrzeń poczciwych brzydali, których litościwie przytula się 
do piersi. potem wychodzą z nich piękni dranie. za późno, żeby uciekać, 
chyba że w miejsca, co nie pozwalają zapomnieć. małe dziewczynki plotą 
tam wianki, trochę większe gubią, a ona próbuje wygonić z siebie te mruczki 
zrzucane z okien przez instynkt, człowieka, który nie chce wyjść, choć dawno 
po szczytach. pamięta; rok temu też byli parkowymi insektami – 
pewna otyła kobieta w średnim wieku łzawiła na ich widok. 
https://truml.com