czterygramy.


dziewczynko z prowincji moskoł. [konkretniej to jesteś żadna]


wtedy on zadawał dużo różnych pytań. na przykład: czym wygrawerowane jest twoje niebo? pętelkami – odpowiedziałam. na końcach grubszych niteczek. świetnieśmy się bawili. wtedy. w dziewczynki z rozdrapanymi kciukami. w chłopców z pogryzionymi wargami.
gdzie jesteś? – zapytał. tutaj. ukrywam się. wszystko ukrywam. ej, nie ma mnie. nie ma problemu - pocieszył. dużo więcej możliwości. mniej alternatyw.wyboru. że tak wyprzedzę twoje niepadające pytanie. co robię? no tak chodzę sobie z tobą, na spacery. czasem. stoisz w oknach. podlewasz kwiaty. układasz bukiety, których nigdy mi nie dasz. no i co więcej?wciąż ubieram się na spotkanie. jakby z tobą. preferuję szarości. do twarzy mi z ziemistą cerą. prawda, sama natura.
czasem drętwieją mi palce od ciągłego ucisku minionych dni.
pustko! czemuś mi tak pusta. - a sorry ta moja patetyczna pseudometafizyka zatruwa mi wersy. życie. ach życie. nad życie.
ale co? przejmujesz się? nie no co ty. tak tylko czasem wbijamy sobie z kolegami szpileczki w ciało.
migdałowate.
chociaż byś się pożegnał. jak inni. i tak wyjdzie na moje. powiem wtedy „a nie mówiłam”. zobaczysz. przekonasz się jak bardzo jest ci beze mnie
lepiej.
wszystko.
dla jednego do[nie]widzenia. przez cudze jej ramię.
 
[no i co ty na to, Dżordż? nie tak się umawialiśmy.]



https://truml.com


print