Slawrys
4-dniowe ''leczenie''
Bliskie spotkania III stopnia z słóżbą zdrowia
utwierdza mnie w przekonaniu że trzeba 
mieć żelazne zdrowie by mieć siły leczyć się.
Po 18-latach leczenia nadal jestem w punkcie
startu, co prawda zotałem zdiagnozowany ale
jak zawsze forma terapii orginalna, zostałem
skierowany gdzie indziej.
Jako że będzie to klinika medyczna jest pozytywna
myśl; najwyższa instancja - więc już nie będą mnie
mieli gdzie odesłać. No chyba że do ''diabła'', 
więc już się ciesze, albo operacja albo ''krzyż na 
drogę'' .
Jedną z orginalniejszych form leczenia w szpitalu
 z jaką się spotkałem to;
lekarz dokonujący opisu przekręcił moje nazwisko
choć na skierowaniu było dobrze napisane a i pare
razy literowałem poprawiając sztukmistrza.
Określając stopień uszkodzenia kręgosłupa stwierdził
że to II stopień ale napisał że pierwszy, bo po co ma
pisać prawdę. 
Tak więc jedyne co to mieć nadzieję, że jeden 
sztukmistrz to nie cała słóżba zdrowia. Teraz 
przynajmniej rozumie dlaczego nakręcają seriale
science fiction pokroju ''na dobre i na złe'' itp itd.
Choć zaczynam rozumieć intencje twórców tego
serialu i dlaczego taki tytuł;
na dobre i na złe z medycyną, ale ja jestem pacjentem.
Pewnie innaczej bym to oceniał będąc po drugiej stronie,
na szczęście mi to nie grozi. Będę pacjentem do końca.
https://truml.com