ezo**


pomiędzy wcześniej a później


warszawa w czerwcu jest niebieska. bezchmurne niebo odbija się
w asfalcie, budynki zrzucają chłodną szarość, a oślepione

słońcem źrenice chłoną światło. na rogu chmielnej i nowego
światu staruszka o uśmiechu, który wyokrągla kanty ulic

sprzedaje bukieciki chabrów. polnym kwiatkom onieśmielonym
w zgiełku coraz trudniej przebić się przez miastową woń róż i frezji,

jednak wyraźnie czuję zapach. przyczepiona ledwo widzialną
nitką, nieskazitelnie czysta, bez strachu przed nieskończonością,

z modlitwą o więcej - kupiłam wszystkie i wróciłam na mój grób.



https://truml.com


print