Poetry

Laura Calvados


Laura Calvados

Laura Calvados, 5 december 2011

Ponieważ nigdy dorosła

Wiersz dla Joanny Fligiel


Znowu mam pięć lat nie znam głosu mojej mamy tylko mam psa który jest duży pozwala się targać za uszy w nocy zawsze sikam do łóżka (na korytarzu ciągle stoją duchy; pilnują wejścia do łazienki; jest ciemno). W ogrodzie zakopałam wróbla w grobie miał malutką trumnę  blaszane pudełko na cukierki od niani (w nocy przez okno w starej łazience podglądam jej małe piersi)

Dlatego:
a) nigdy więcej nie dostaję cukierków,
b) nie pamiętam gdzie pochowałam wróbla, a
c) pies nie ma uszu.


number of comments: 9 | rating: 21 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 4 december 2011

Fuga grudniowa (Fall/ Winter. Midseason Death - Salesman)

Chwała Panu na wysokościach dziewiątego
piętra w niebie i na ziemi i na wieki wieków

na boso (zdejmuję buty, białe dłonie zsuwają się
do brzegu)
 
I
Wszystkie te Boże Narodzenia kiedy się
nie urodziłeś; Alleluja kiedy nie
zmartwychwstałeś
 
teraz jest najzimniej kiedy wiem, że już
nie przyjdziesz i nie cofnę ręki; wszystko
za późno nie powiesz – odpuszczam tobie,
idź
 
Chwała Panu na wysokościach (mieli zamykać
włazy studzienki) chciałeś ze mną rozmawiać
wiem na pewno - słyszałam co dzień twój
głos o każdej godzinie; teraz kiedy tu
jestem to ciebie nie ma. Udręczona sina
na wysokim wietrze chwieję się; nie pamiętam
czy komuś mówiłam - nie wołajcie za mną już
nigdy
 
teraz kiedy tu jestem chwała Panu
na wysokościach wszystkie te Boże
Narodzenia kiedy się nie urodziłeś
 

II
Tak przyspieszone ciało według
mojej proporcji spada do Ciebie
bardzo krótko dokładnie
raz


number of comments: 12 | rating: 17 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 30 november 2011

[„To jest czas matek…” IV]

Moje kobaltowe dziecko mnie nie poznaje;
nożem obieram kamienie, którymi wypycham
kieszeń. Kamienie na zimę spadają z drzew można
je jeść bez obierania z ust wychodzi robak.
Robaki mieszkają w kamieniach dlatego kamienie
gniją; znowu jest noc
 
Moje kobaltowe dziecko krzyczy przez sen
jego imię; zamykam szczelnie okna z kieszeni
wyciągam kamienie, wykładam na talerz
 kikutem dłoni karmię obcego psa
 
Za godzinę znowu jestem biała teraz skończona; psy
są oswojone, zima mija znowu kamienie rosną na
drzewach, kwitną - jest nowy czas już jestem głodna
blizna na moim brzuchu rośnie do światła
podwójna
 
Moje kobaltowe dziecko rozpruwa kieszenie


number of comments: 13 | rating: 23 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 28 november 2011

Rex Iudaeorum*

wyrastasz z mojego ciała na
przestrzał ciemny kyrie eleison
matko mario z magdali kobieto
ostatnia godzino. Z moich ran
ułożysz swoje drugie imię kim ty
naprawdę jesteś drzewo chrystusowe
nie mogę cię unieść
 
nie mogę wykorzenić


number of comments: 11 | rating: 20 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 1 november 2011

Madonna bez dzieciątka

                             Anioły, które siedziały u głowy były milczące

 
Wiem, że już więcej się nie spotkamy jestem
bardzo zmęczona, w końcu siwa - ileż można
czekać. Z twoich zdjęć nieprzerwanie wynika
nieporządek dla mnie wprowadzasz tyle przecinków
i błędnych sformułowań (podobno ludzie przeze mnie
chorują, zwłaszcza kobiety pod pięćdziesiątkę. Wydzielam
toksyczne związki, przełykam rtęć)
 
odwiedzanie zmarłych jest tylko trochę różne jak
odwiedzanie żyjących; kiedy idziesz do żywego nie
wypada żeby leżał
 
- Masz rację nie przyznawaj się do mnie nawet teraz
nie jestem do ciebie podobna wszystko mam inne
Tylko umrzemy tak samo w odstępie dwudziestu
dwóch lat, ale wiesz
 
nie położą mnie obok; nawet po śmierci będziemy
ciągle się kłócić Francuzi tak śmiesznie to nazywają
u nas bywa poważniej nawet śmiertelnie
poważnie, kiedy się tak leży a potem każdy to wspomni 
że niebieskie zasłony źle się kojarzą i ze śmiercią
właśnie, a ciepło jest jak trumna stoi w beżowym to
jakby milej się wspomina przecież wiesz, no
nie bądź taka daj się choć raz w życiu pocałować
mamo


number of comments: 1 | rating: 11 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 23 october 2011

Listy do Toronto

Domyśliłam się, że nie żyjesz choć nic mi nie powiedziałaś.
Poznałam po ruchu warg; jeszcze po oczach mniej ruchomych.
Jest teraz samo ciało tylko sine i nic już jakby ostatecznie –
nieużyteczne. Śmierć jest wszędzie naraz:
powolna niestrudzona w chłonnej
ciemności łóżka.
 
- Czekałam na list siedem lat w końcu musiałam wyjechać.
Drzwi zastałam puste zamknięte;
bez nazwiska.
 
Myślę, czy dłonie nadal masz zimne i włosy dłuższe dwa razy niż przed wywiezieniem. Czy tam tobie jest teraz lepiej? (w moim śnie nadal jak dziecko chodzisz naga). Czy tamci noszą ciebie dziewczynko w ramionach, ojcowie o smukłych dłoniach i zielonych oczach?
 
Skad ja wiem, że ty tam jesteś
Skąd ja wiem, że ty tam nie jesteś
 


Listy przecież idą,
przychodzą, a potem
wracają


number of comments: 7 | rating: 11 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 5 october 2011

Śmierć naszła Olgę w kąpieli

I
Zawsze mówię nie lej tyle wody ale ty głupia nie chcesz słuchać, no to masz. Zawsze zazdrościłam ci tych cholernych długich włosów, którymi mogłaś się podcierać (mogłabym cię nimi udusić gdybyś tylko przysiadła na chwilę). Z końskiej twarzy wystawały wiecznie wydęte wargi; sam seks - mawiali – nigdy jeszcze nie widziałem tak zmysłowych ust. Ten wie, co mówi: rucha znajome mamuśki trzy razy dziennie do czasu; potem z nagła zmienia obyczaj.
Stoisz taka wypięta jakbyś chciała, żeby ci sam obiektyw ktoś wsadził i ustawił ostrość centralnie, w punkt. Mogę dołożyć coś od siebie, należałoby ci się, tego jestem pewna. Musiałaś być zawsze pierwsza z każdym, a ja zawsze mówię nie lej tyle wody. Żeby cię tak szlag trafił kochanie, no idź już, idź już, spiesz się dziecko;
 
II
Po chodniku maszerują ciemne kikuty. To jest październik. Zmierzch wcześniej zapada.
Lubię ci zmieniać imiona.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 18 september 2011

Trzy siostry sypiają z braćmi Karamazow znowu
idzie jesień z punktu kontrolnego na wysokości ust
wylatuje jaskółka mówisz – czekaj,
to jeszcze nie czas


number of comments: 10 | rating: 12 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 16 august 2011

F44.3



Siedzę taka czysta jak zmarła z białych warg wylatuje
ćma złożona we dwoje, klaszczę w dłonie naraz
 
przychodzi pies klęka na jedno kolano z kieszeni wyciąga
obrazek w jadeitowej oprawie błyszczy fałszywe złoto
 
intonuje -
 
Domine clamavi ad te, exaudi me:  intende voci meæ, cum
clamavero ad te.



 
*
 
Pies znika.
 
Siedzę taka czysta jak zmarła (kiedy mnie kopiesz jestem
jeszcze mniejsza: ćmy przelatują nade mną nie widząc
białych warg, więc wchodzą do pokoju kolejno jak dzieci na
obrazach van Eycka; siadają unoszą sukienki), klaszczę w dłonie
naraz
 
przychodzi pies klęka na jedno kolano z kieszeni wyciąga
pierścionek w jadeitowej oprawie błyszczy fałszywe złoto 

intonuje -
 
Dirigatur oratio mea sicut incensum in conspectu tuo: elevatio manuum mearum sacrificium vespertinum.
 
Siedzę taka czysta jak zmarła w białych wargach odbija się
fałszywe złoto na moim palcu; suknia szeleści jak ziemia pies
całuje mnie w lewy policzek do ogrodu wchodzą żołnierze,
ćmy wstają opuszczają sukienki, klaszczę w dłonie 
naraz
 
Pies i wszystko znika.


number of comments: 13 | rating: 10 | detail

Laura Calvados

Laura Calvados, 11 august 2011

bet

- myślę o kamieniach, odpowiada dziecko. Chcę zobaczyć tylko
czy rzeka leży teraz na plecach czy na brzuchu


number of comments: 1 | rating: 6 | detail


  10 - 30 - 100  






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1