sam53, 23 lutego 2019
o świcie miasto wydaje się puste
pierwsze cienie zanim znikną w trawie
liżą ściany domów płoty chodniki
ulica nabiera właściwych kształtów
w zmęczone oczy wchodzi wiosna
wschodni wiatr przegarnia resztki mgieł
z wczorajszego wiersza ktoś wysypał pierwsze przebiśniegi
kiełkują krokusy tulipany
te z bulwaru zdążą zakwitnąć przed wielkanocną procesją
z trawnika pod blokiem na przewodnią
jest kłopot gdy święta są wcześnie i leży śnieg
podobno przy trzepaku rosną same fiołki
sąsiadka z parteru zrywa je o świcie
z rosą
za bóg zapłać
Marek Gajowniczek, 23 lutego 2019
Szybko po konwencji wiążącej szeregi,
odeszła liryka do Patryka Vegi.
Szukała Botoksu dla świty elity,
widząc obsuw osób i dzieł znamienitych.
Przywiezione nowe techniki z Paryża,
zapewnią odnowę. Nie będą obniżać
poziomu wystąpień, odchyłek od pionu,
a jad kiełbasiany może partii pomóc.
Kiełbasa wyborcza stale droższa bywa.
Kadra się starzeje. Z wiekiem sił ubywa,
a nawet i młodym braknie w sukces wiary.
Idą z nurtem mody po Botoks dla starych.
drachma, 23 lutego 2019
Szwendają się gołębie na kwadracie
Rynku Wielkiego w Zamościu
upierzone barwą popielatą tupią nieustannie
mimo niedowładu nóżek
ci weterani czyśćca żebrzący
okruchów wybawienia szara proza życia
są bez zapotrzebowania rynkowego
(dinozaury latające szczury)
tylko paskudzą odchodami patio
w przeciwieństwie do swoich wyniosłych
pobratymców w lśniącej bieli
symbolu czystości i romantycznych wzruszeń
których przodek z bliskiego wschodu
„przyniósł na arkę Noemu pierwszą oznakę
suchego lądu”
Heimkehr (Powrót)
Nie rzucaj ptaszka w ogień mówi dziecko
na stosie w środku płomieni globus
w Chorzelach
żydowsko-polska rasa podludzi ze wschodu
stanowi zagrożenie dla świata
dumy i wartości
Trzeba przygotować odpowiednie podłoże
dla pojazdów z Treblinki
stworzyć dobry grunt pod nawożenie
ludzkimi prochami trawników
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 23 lutego 2019
Krakanie stu wron
obłoki pociemniały
grom w miejscu słońca
Lilia złamana
wiatr rozsypuje płatki
pod mrocznym niebem
Echo wśród jezior
głosy drapieżnych ptaków
pliszki w szuwarach
Rosa na listkach
kotłują się padalce
w biskupich barwach
Michał Heluszka, 22 lutego 2019
rozgryzłem wszechświat
ale gdybym zaczął o tym opowiadać
to byś prosił bym przestał
więc powiem ci
że lubię czuć chleb na dłoni
lubię kiedy czytają go moje neurony
nie pogadamy
sorry
Sztelak Marcin, 21 lutego 2019
Anachoreci
mają liczne objawy przekarmienia
błogosławieństw.
Aż do wzdęcia, co może się skończyć
nieprzystojnym zakończeniem
kariery.
Nawet u samych bram,
jeszcze przed wieczornicą
na oścież otwartych.
Teraz pozostała tylko pozycja oranta,
bo nadmiar pokory szkodzi
na kolana. Niezbędne na drodze
do Canossy albo innego miejsca.
Tak zwanej pokuty.
Co podobno uwzniaśla, ponad poziom
przeciętnego zjadacza
modlitwy.
Zwanym człowiekiem
i tym podobne inwektywy,
w ten deseń.
Sztelak Marcin, 20 lutego 2019
Materializuje – pewnie wiersz, lecz posłuchaj:
totalna posucha, susza
twórcza,
gardło schnie i tusz w drukarce.
Czytaj – nierówna walka z naturą,
na szczęście martwą
jak kłoda albo deska
na trumnę.
Aaa, zapomniałem – nie umrę póki
żyw będę.
Jeśli będzie inaczej szlag trafi
poezje.
Niedorobione, ale i tak
megalomania, upiorna. Szczególnie
po zgonie
straszenie już umówione z siłą wyższą
z dolnych rejonów. Normalnie
w opór oporu – tytuł zastępczy
miast trywialnej puenty.
sam53, 20 lutego 2019
nie pamiętam jej bez kapelusza
zawsze z pochyloną głową
z resztką uśmiechu w kącikach
wyobrażam ją sobie w lustrze
może bardziej dostojną w czarnych pantoflach
na podwyższonym obcasie
z przeceny - miały pasować do wszystkiego
wychodziła w nich na deszcz i na ulicę
ileś razy za mąż - zawsze wracała
zawsze w tym samym kapeluszu i pantoflach
ona jedna znała przejście w murze za domem
tylko ona wiedziała gdzie leżą wszystkie nasze rozprute lalki
w sekrecie zostawiła trzy słowa
a przecież żeby wyjść z lustra
trzeba znać całe zaklęcie
Marek Gajowniczek, 20 lutego 2019
Nie czynił z tego tajemnicy.
Kupił!
Za miskę soczewicy
I stał się już Nabywcą Praw.
Akwarium to jeszcze nie staw,
Choćby i w Centrum i w Warszawie.
Właściciel zawsze jest na prawie!
A samego ministra córka
Zarządcą może być podwórka.
Zwłaszcza, gdy głos jej spod trzepaka,
Jest donośniejszy od śpiewaka!
Sąd do jednego dojdzie wniosku,
Że wszystko było po żydowsku,
A nie uznaje praw nabytych
Dziedziczony antysemityzm
Wyssany w mieście z mlekiem matek!
I mniej tu chodzi o zapłatę,
A bardziej o szczegółów parę
Historii uszytej na miarę.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.