sisey
ekfratyk z jaśminem w tle
to łatwe: 
kamienne schody 
od ogrodu żeliwna poręcz 
pnie się panterą w dzikie czeremchy 
Jeszcze antracyt na siedmiu kruczych 
strażników perspektywy Alicja znika właśnie 
na dobre Koźlogłowy wygrywa lenistwo popołudnia 
a niebem przeciągają śmigłe herbaciane klipry 
i nikt się nie dziwi długim ściegom lawendy 
mężczyźnie w chudej marynarce 
który chlebem wabi 
sobolowe pędzle 
 
nie dość wytrawne palce więc powiedzmy że to 
Grasse zbiór wieczorny początek lipca 
i bardzo męskie pośladki
https://truml.com