Bazyliszek


On nazywał się malarzem


pomalowałem toast
marmoladowym niebem
dodając smaku
księżycowych kwiatów
 
tych na gałęziach zostawiłem w spokoju
widząc ich nabrzmiałe walizki
 
w restauracji miałaś uśmiech
gdy spojrzałem w oczy
kalejdoskop uczuć
 
w nich wysokie drzewa
kwiaty płaczące wczoraj
wyrastając jutro
 
na stole albumy
jakże czarno białe
pokazywałaś cienie
szukałem przyczyny
 
w cyrku cyrkownicy
na arenie słonie
zapomniałem białe konie
 
weź mnie na łódkę
zaprowadź proszę
tam gdzie kiedyś
 
wiosła znały drogę



https://truml.com


drukuj