sisey
wiersz na raty
płoną trawy 
 
dosłownie 
żadnej metafizyki jesieni 
 
dym pod niebo 
 
jakby matka wszystkich grzechów paliła moje listy 
 
a co się przyśni to się wyśni 
  
a co się wyśni to się  przyśni   
kiedy na chwilę opada dym 
 wciąż widzę tylne światła twego wozu 
dalej już wiesz przecież 
 
wytarliśmy winyle do białości 
kilka całkiem podłych powieści 
realizm magiczny czy co tam 
nie wybrażam sobie bym niczym Marquez 
zapomniał jak się... no te 
do cholery 
gdy rano szuram do kibla 
nie wyobrażam sobie 
nas w niekochaniu
https://truml.com