Istar


na osobności


jej niezwykłość polegała na mnie z łatwością
napełniała studnię od zmierzchu po szyję

oddychaj 
upiłam tylko chwilę
wystarczyło by zachłysnąć się na dłużej
tracąc głowę dla innej
 
nie żyłyśmy w zgodzie zielone szkiełka
wbijały się w stopy kiedy próbowałam 
ominąć strumień

odchodząc rozpaliła wodę spłonął każdy
czas we mnie
wyszła za mąż urodziła dzieci widuję je
wieczorami w oknie tęsknią za matką



https://truml.com


drukuj