Nevly
spiętrowany
diablik to był w wódce na dnie
chwiejnym krokiem 
opróżniałem popielniczki z niedokiepów
parzyły palce 
a przez sztalugi poranionych okien
 widok wydawał się taki rozległy
 
 za głosem z wielkich liter
 skoczyłem twoim tropem
 szłaś tak zwiewnie buszując w zieleni
 wbrew pozorom uśmiechnięta od ucha
 
 na kolanach bo noga zwichnięta
 poprosiłem o wybaczenie
 jutro
spotkaliśmy się po raz pierwszy
https://truml.com