Yaro


w dolinie cieni


czas żłobi bliznę w sercu
idę ciemną doliną
orły na szczytach prostują ramiona
nie lękam się niewidocznych cieni

w rzece gaszę pragnienie
obmywam dłonie z grzechu

ktoś zostawił ślady stąpam po nich
z nadzieją że dojdę do źródła jasności

długa droga cichuteńkie wycie
w krzakach czerwone oczy
nic mnie nie zaskoczy nie nastraszy
maszeruję całą noc nim świt zbudzi życie

odnaleźć szczęście odnaleźć miłość
bóg zamieszka wśród dobra uniesionych rąk
nie pozwoli nam się bać w dolinie cieni



https://truml.com


drukuj