Yaro


oczami z ukrycia


jaki głupi
dławię się strachem
szukam w sobie siebie witalnego bohatera

lęk spętał serce ciernie wokół
mur za murem schowałem miłość

świecie dokąd pędzisz na zepsutym rowerze

nie mam sił by rano podnieść kości obleczone ciężarem
kolejny dzień boli jak otwarte cierpieniem drzwi

troszczę się o dzieci choć sam jak dziecko
przytulam do poduszki smutki

zniknąć na jakiś czas nie było by źle
uciekam przed światem on dopada mnie

idę drogą patrzą oczy tłumu
jak na ufo albo wydaje się mi

człowiek jest słaby słabnie siła miłości
w strachu wychodzę do pracy o świcie

niewolnikiem jestem we własnym ciele
nie pasuję do otoczenia ono mnie nie chce



https://truml.com


drukuj