Kasiaballou vel Taki Tytoń
Między wodami Kaszpirowskiego a mydlinami po Rasputinie
pobłądził mój ideał. Podchodził do nóg 
kiedy oczekiwały dłonie. Składał spojrzenia na szyi 
unikając dysków spod powiek. Taplał się w błocie 
po odpływach pozornie przeoczając uniesione fale
zadarte koronki. Rozdawał w wiaderkach kumplom 
wznosząc fortecę. I brnął w wojnę 
na babki osuwał się w czeluść. Omijał otwarte 
przestrzenie. Skrzypiał u bram wieszał się
na okiennicach przy uchylonych wrotach
schodził z drogi. Opacznie nazywał
siostrą czasami przyjaciółką. Kiedyś zawyłam
kochanką. Zakrzyczałam w noc i odmówiłam 
księżycowi blasku burzom piorunów. Właśnie wtedy
mój pogubiony ideał podał knebel sięgnął po kit 
posłużył się silikonem. Nie rozpowiadano jak
podglądał kolorową bieliznę podbierał przepaski. Kiedyś
wezwał do mnie znachorkę którą spienił wyzywając
od różnic przezywając matką.
https://truml.com