Yaro


nieodkryty


wszystko układa się po myśli
idą dni na opak środkiem ulicy ciemnej jasnej od zniczy
wskrzeszone sekundy życia uciekają w niepamięć 
zmarzniętej znieczulicy ogólnej serca martwicy
 
ludzie myślą że są nieśmiertelni mają rację 
umrzeć przyjdzie czas pośród drzew chcę
ostatni gasi światło ale nie ja zostanie tutaj

samemu smutno odejść gdzieś nie wiadomo gdzie 
ponoć tam jest dom do którego każdy podąża swoją ludzką drogą
po trupach po szczeblach każdy sposób ma sens
 
najgorzej z dna na powierzchnie eteru wypłynąć otrząsnąć się
podzielić kilka chwil na ułamki szczęścia gdy brakowało



https://truml.com


drukuj