Nevly
umierając na memory
doły na nizinach strach
 pragnę całości albo nic
 son of the blue sky nie istnieje
 odkąd zaniedbałem myślą mową
 uczynkiem z listów odnalezionych
 kilka słońc świeciło w jesteś
 chciałem dotykać bywałem poezją
 potem iskrzyły tylko cienie
 napisałaś epitafium
 dla księcia z bajki nie pogrywaj za dużo
 podniosłem światło promocją dnia
 słońce płonęło chęcią istnienia
 nocą zapadałaś w pustkę
 potem malunki na twoich piersiach
 w opowieściach z okolic podwiązki
 na poziomie różowej wstęgi
 zasycając cieknący księżyc
 szkicowałem różę bez kolców
 kiedy odchodziły anioły
 od zmysłów o czwartej nad ranem
 powstały z chaosu
 twoje wyznania traktując powyżej kolan
 krzyczałem nie ma nas
 na prześcieradle pełnym śladów
 
 nie było miejsca żeby płakać
https://truml.com