Sztelak Marcin


I


 
zawsze zostawiam na końcu,
przeskakując po trzy kropki w zdaniach
nadmiernie złożonych.
 
Mógłbym krzyknąć: pandemonium,
ale nie stać mnie na zmianę
punktu odniesienia.
 
Współzależny od wszystkich zatraceń
nieudolnie odginam czasoprzestrzeń,
tylko po to żeby zobaczyć – w środku
też jestem skazany na nieuleczalność.
 
Więc dopinam ostatnie być może modlitwy
w żywy kamień. Już wiem, nie zabraknie
śliny na język. Zwyczajnie zabraknie czasu.
 
I...



https://truml.com


drukuj