Sztelak Marcin


Mielizna


Czas leci, a my wciąż nieświadomi
błękitów.
 
Zagrzebany na płyciźnie, przydennie
filcuję wiersze.
Takie ciągi znaków, nie do odczytania
za jakieś pięć tysięcy istnień.
 
Ale to kwestia przetrwania
gatunku, a mnie się nie chce
wybiegać. Nawet myślą,
 
szczególnie poza ramy kartek,
niezrywanych na pohybel
wszystkim upływom.
 
I kompletnie bez znaczenia
wzrost ciśnień. Na łączeniach
tak zwanej duszy.
 
Czas leci, a my wciąż nieświadomi
odcieni.
Choćby czerni i bieli.



https://truml.com


drukuj