supełek.z.mgnień
Wysłyszeć
W odzierającym z intymności świetle poranka, Anna
jaką znamy przestaje istnieć. Nie dlatego, że niebo jest
ogromne i przepełnione petuniami.
W niedzielnej sukience, trzymając na kolanach
gałgankową lalkę, osłania rdzawe włókna, ciasne
kłębki oczu — jesteś taka maleńka, że możesz sypiać
w moich ustach.
Nie widać śladów cięć, jakby bez końca
przewijała taśmę. To nic,
to nić.
https://truml.com