Belamonte/Senograsta


2. Aleja żywych i umarłych - Dziady


można spokojna szczęśliwa samotna
wiosną duchy
jesienią duchy
Mówią, że tu nie ma duchów
ale jest On - Duch...

Polubiłem tą aleję, jestem nią,
bo szedłem nią jak szedłem do niej
i uciekałem nią przed nią i przed sobą

Lecz o pewnych porach można na niej spotkać żywych

słyszę stukającego dzięcioła

Jak wejdę na drzewo,
zrobię zdjęcie chmur, odkryję nieznany kolor,
to zderzę się może z czyimś kosmicznym istnieniem
spojrzeniem, nieporozumieniem, zrozumieniem
w samotnej alei

I zawołam Obcego jak Wendy - Marcy
a on przybędzie, by mnie bronić i zniszczyć
a na spotkanie wyjdzie mi też ta, co jest mną i nie mną
z którą można się połączyć
na najgłębszym, dającym nowe życie poziomie

Nie wszyscy są obwieszeni lustrami

Oni się zbliżają, oni nie są mną
i to jest piękne, nie jestem sam,
i straszne
i męczące
prawie jak umieranie dla Narcyza
- dziecko pcha wózeczek z pluszowym pieskiem
jakaś para, może my, daje datek na renowację nagrobków
inna je beztrosko rurki z kremem za szybą kawiarni -

Na moim rejonie tak się do mnie zbliżają
brunetka Słodka Szansa i blondynka Kotka z Klasą
Ta Ruda, wątpliwe samo życie - to chyba czwarta Gracja,
albo tylko mój kryzys wieku średniego



https://truml.com


drukuj