Pi.


chodź, opowiem ci bajeczkę


uderz w niemalowany stół, a rozsypią się
zamki z kart. studnie z wyrozumiałych zapałek
rozlewitowane przez puszczalską księżniczkę.
wulkany cukru po równinie obojętnej jak szkło.
w rozetach kryształowa lawina wpienionej bieli.
z obruszonej przed chwilą filiżanki,
lepka wściekłość utopi tępego rycerzyka.

bez zbędnych gestów. to zębne potwory.
bez ratunkowych kół. to opuchłe miraże.
bez telefonu do przyjaciela z innej bajki.
za to z całą kupą czerstwego świata,
do cierpliwego poustawiania na znajomo.

za siedem gór. za siedem słodkich obiecanek.
za siedem lasów. za siedem niewygodnych słów.
podobno żyje się tam długo i szczęśliwie...



https://truml.com


drukuj