sisey
z listów
Drogi M. 
 
Zdałem syna na studia, będzie chyba lekarzem. 
Od poezji go gonię, niech nie myśli. 
Jeszcze kredyt się weźmie - sam rozumiesz, 
mus się ludziom pokazać, tu nikt nie wie 
czym są stopy inne, niż pełne odcisków. 
 
Na mój gust to on mógłby marsze grać 
na Saharze.  Szczeniak zdolny i już ostro gryzie. 
Ty pamiętasz, miał trzy latka 
jak podpalił kanapę "literata pewnego". 
 
Piarowiec urodzony, bo nie prorok przecież. 
Skąd on wiedział, że poezja jest tak łatwopalna? 
 
                                         Pozdrawiam  W. 
 
 
Bezcenny  W. 
 
Gratuluję potomka. Może wkrótce odkupi kanapę? 
Z epoki naszych małych wódek zachowałem jedynie 
jest. Śmieszno, szarpnąłem się na krzesło 
stolik i chromowaną cygarniczkę, a wychodzimy z mody 
niczym palenie i oglądanie się wyłącznie za kobietami. 
Potrafię zamknąć oczy, przeciągnąć palcem po grzbietach 
i trochę się wściekam, że Ginsberga wydali 
tak drobnym drukiem. No sam powiedz, czy skończymy 
na czytaniu wyłącznie tytułów? 
 
                                        Twój marudny M.
https://truml.com