Pietrek


robinson


pośród krzątaniny nieistotnych wyborów
nie mając cierpliwości żeby siać czy orać
błądzę ścieżkami urojonych łowców

wystygłym tropem

gałęzie ponad głową zrosły się w sklepienie
zwarte milczące bez gwiazd czy księżyca
więc żyję rytmem przekraczanych potoków

posiłków odpoczynków wygaszonych ognisk
gdy przy nich przystaję wstydząc się ukłucia
nadziei na cokolwiek ponad ług z popiołu



https://truml.com


drukuj