Leszek Czerwosz, 28 october 2011
rzeźbiony sekretarzyk
ciemne zakamarki
za drzwiczkami
stęchły papier
unosi się zapach
lasu wody piasku
ludzie mówią
blask aż mrużę
pod światło niewiele widać
już nie otwieram
używkę dawkuję
ale przez chwilę
jest jak kiedyś
Leszek Czerwosz, 16 july 2011
przybity chaosem
poszarpanych myśli
raz po raz odbijam
na oślep swe urazy
wymyślne słowa
z wczorajszą datą ważności
są bez znaczenia
ich sekwencja pomylona
powoli wracam do siebie
ruszone kamienie milowe
toczą się z hałasem
przewrócone drogowskazy
emocja niczym zbrodnia
to nieodwracalne zmiany
w afekcie trafiła mnie
kumulacja
Leszek Czerwosz, 6 may 2011
nie chcę oglądać filmu
ze szpuli czarno białej
rozwinięta akcja specjalna
wiąże koniec i początek
sprawiedliwymi wątkam
wszystko ma sens zadawniony
albo dopiero przewidziany
co przyda się na haka
na paragraf
lub na sznur gdy nie będzie lepszej puenty
scenariusze piszą
doktorzy z szaf
wyskoczą niespodziewanie
na kolejny wybór
już nie pójdę
Leszek Czerwosz, 17 april 2011
w czterech ścianach zamykam
nieistniejące wspomnienia
przeżywane przez domniemanie
te najciekawsze wieszam
z tyłu szafy tajemne drzwi
do różowej muszli
Swarowskiego krystaliczne dźwięki
wyprzedzam pragnienia
oj zaszumi w głowie
przed zamkniętymi drzwiami jednak staję
trzeba oczy otworzyć choćby po zakupy
życie jest za krótkie
Leszek Czerwosz, 5 april 2011
Na wietrznej zielonej łące
Leżę i pasę myśli w słońcu.
Coś dzisiaj nie smakuje,
Znudzone, za często powtarzane,
w wysokiej gubią się trawie.
Wolę, gdy za widnokrąg lecą.
Ze wzgórza je widzę z daleka.
Ogarniam spojrzeniem życie,
jak gospodarstwo.
Cierpliwie czekam wieczoru,
gdy głodne, spragnione
na noc do domu wracają.
Przy ogniu powraca spokój.
Przeżycia opowiadają.
Myśli znane, nieznane,
wspomnienia twoje, moje,
takie własne.
Opowiedz mi wszystko raz jeszcze
Wspominaj i powtarzaj.
Gdy znowu razem siedzimy,
to wspólnie myślimy,
nareszcie, nareszcie.
Leszek Czerwosz, 5 april 2011
nitki z wełnianego kłębka
zostawiam za sobą
prowadzą do przeszłości
by bezpieczny był krok naprzód
niespokojny o jutro
niepewny nowej widowni
zgłaszam się do szpicy czołowej
bo życie nie pozwala
stale oglądać się za siebie
potem prowadzę ćwiczenia wojskowe
z wycofywania się
na z góry utracone pozycje
a spalone mosty zmuszają
przekraczać rzekę wpław
po wielokroć tę samą
Leszek Czerwosz, 5 april 2011
patrzę jak kosmyki słońca
wślizgują się tu i tam
z uporem zdejmujesz
ciepły dotyk mego wzroku
z szyi, z twarzy
odwijasz szale rąk
zaziębisz się
bez grzechu
a zima może być sroga
Leszek Czerwosz, 3 april 2011
zawsze jest jakieś potem
wieczór
sen
jak zawsze wstaje dzień
gdy cisza i noc
są długie
wszystko co istnieje
rozbijam na atomy
linie świateł wznoszę
zawsze do świtu buduję
do mojej konstrukcji
świat nie pasuje
budowlę zburzę
nie ma nic potem
na zawsze
Leszek Czerwosz, 3 april 2011
wdrapałem się już
na płaskowyż życia
nudno równo płasko
żaden ruch niczego nie zmienia
na prawo i lewo
takie same widoki
z zeszłorocznego kalendarza
o góry ukochane
co macie tyle cieni
lecz tyle blasków
Leszek Czerwosz, 3 april 2011
moje pióro rysuje
wyraźną linię
na białym papierze
proste spokojne litery
patrzą z aprobatą
gdy stawiam kolejne znaki przestankowe
zaplanowane na wiele dni i lat
nagła turbulencja papieru sprawia
że stalówka drze pismo
i już nie ma odwrotu
a jednak gładka linia życia
powraca
znowu miałem szczęście