Poetry

Sztelak Marcin


older other poems newer

30 january 2016

Rogacizna


Podziwiam jak sensualiści toczą boje
przed snem. Być może o lepsze
jutro. Ewentualnie o sens
pobudki.
 
Tylko że w ciemności już się zbierają
koszmary dziecięcych bajek.
A skoro zawsze nimi jesteśmy
to lepiej nie spać bez światła.
 
Choćby w tle. Zresztą nie można uciec,
za daleko, więc pozostaję na skraju, wierny
bohaterom z kreskówek.
 
Na odwagę zwilżyłbym gardło wywarem
z owoców papierówki.
Tej, która rosła w innych czasach,
można było zbierać, mrucząc: a w przyszłym roku.
 
Dzisiaj zaczyna brakować miejsca
w pamięci, a wariat drwi:
co ty pieprzysz, chłopie. Spójrz wolnomyśliciele
wciąż piją nierozcieńczony spirytus, poszukując
se dna.
 
Wtedy wzbiera we mnie ochota, przywalić mu
z byka. Ale siedem lat nieszczęścia,
więc niech się śmieje, idiota. Nie pierwszy, nie ostatni
raz. A przynajmniej zasnę z taką nadzieją.






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1