Poetry

Sztelak Marcin


Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 25 february 2024

Mrzonki

Zapisuję na skrawku papieru
toaletowego najmądrzejsze zdanie,
jakie przychodzi do głowy przed świtaniem:

Kiepy zbierane o północy, z wilgotnego asfaltu,
mają subtelny posmak dekadencji.

To by było na tyle,
gdyby nie to, że przez okna cienkie
jak kartka z zeszytu zapomnianego do szkoły
słychać coraz wyraźniej wrzaski.

Bezczelnych ptaków i obnośnych sprzedawców
marzeń oraz puszek po konserwach.
Można by w nich zamknąć życie
wraz ze śmiercią i już więcej nie oddychać.
Jednak pozostaje nierozwiązana kwestia
cholernej autokorekty, działającej absolutnie.
Od niechcenia.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 23 february 2024

Kolaps

Śnił mi się całkiem inny sen,
gęsty i słodki jak marmolada.
Z wróżki o perłowych włosach,
tej co w darze przyniosła ustawiczny
ból kręgosłupa.

Wtem nadeszła wiosna, stół,
pod którym leżałem, wypuścił listki,
rudobrązowe. Jako zapowiedź
błyskawicznie nadchodzącej jesieni,
słońce zredukowane do łebka zapałki
poparzyło mi palce.

Gęsty śnieg odciął dojście
do wanny, w niej trzymałem czapkę
i wełniane slipy.
Nie wiedzieć czemu zgasło światło,
obudziłem się pod wycieraczką.

Na szczęście nigdy i nigdzie.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 21 february 2024

Dobry dzień na nie pisanie wierszy

Kiedy w tętnicach buzują
jedynie niecenzuralne, a błędy
z wolna wypływają z rozprutych żył.

Wszystko skończone, na długo przed
zaćmieniem słońca.
Za jakieś, zresztą kto by liczył,
pomijając nawiedzonych.

Przez mary zatraconych fraz,
co, całkiem na marginesie,
nie ma najmniejszego wpływu
na martwe światło martwych gwiazd.

Uparcie sączące się na pustą kartkę
pełną znaków.
Z których każdy, w jakimkolwiek języku,
oznacza tylko koniec.

Chyba że aż.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 19 february 2024

Rozmowy sepulkarne

Słońce świeci
jakoś niemrawo, zupełnie
od niechcenia.

Asymetryczne zdania padają
na podatny grunt,
mieszczący się w garści
wraz z głuchym dudnieniem
wiadomych wiek.

Ostatnie parzenie herbaty
nie przebiega zgodnie z tradycją,
czajniczek wciąż parzy palce,
chociaż woda zimna
od rdzy.

Ta pokrywa już wszystko,
łącznie z majaczącymi w oddali łanami
spalonych drzew.
Mimo wszytko szumiących,
szyderczo.

Słońce świeci
jakoś intensywnie, zupełnie
od niechcenia.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 17 february 2024

Delete

Tutaj, na końcu świata
w starej szafie drzemią strachy
wypędzone spod łóżek.

W ich wielkich oczach
wciąż trwa noc spadających gwiazd,
absolutnie bez życzeń.

Przy zarośniętych ścieżkach,
wiodących dokładnie donikąd,
z rezygnacją skrzypią wiatraki,
te nigdy nie odnalezione
przez błędnych rycerzy i ich tłustawych giermków.

W chatkach na kurzej łapie
już nie mieszkają czarownice,
bezrobotne koty wałęsają się bez celu,
marnują życia.

Nikt nie ma ochoty sprawdzać
czy za całunem mgły
faktycznie jest bezdenna przepaść.

Może tylko kolejne odbicie
niedokładnie wykasowanego odbicia.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 14 february 2024

Raj przeklęty

Spowija go ciemność,
gęsta, nie przebije jej nawet paniczny
syk węża.

Adam po omacku szuka
butelki, na wpół pełnej.
Ewa leż pod rachityczną jabłonką
obojętna na deszcz.

Lejący znacznie dłużej
niż dni czterdzieści, woda wycieka
przez wielką wyrwę
w doskonałości.

Na wschodzie też bez słońca,
jest tylko zasłona utkana
z marnych cnót i niewybaczalnych grzechów.


number of comments: 4 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 12 february 2024

Raj nieobliczalny

Dwa plus dwa
daje dowolną, byleby nierzeczywistą liczbę.
Poza nawiasem, tak czy inaczej, wszystko
równa się nieskończoność.

Słońce wciąż jest na minusie
jeśli chodzi o wschody, zachodzi przeciętnie
o zero koma siedem razy więcej.

Adam ciągle ssie kciuk, Ewa twierdzi,
że liczba Pi jeszcze nie istnieje
i dlatego świat jest płaski,
przypalony naleśnik z serem.

Zresztą łatwo wyliczyć jego objętość,
wystarczy zebrać ziemię
do odpowiedniego wiadra.

Na razie wąż nie symbolizuje, jabłoń
usycha, najwyższy kręci głową
zagubiony w obliczeniach sumy
gwiazd i aniołów w szklance.

Jeszcze nieznanej herbaty,
do tego wrzącej o kilka stopni powyżej
temperatury topnienia lodowców.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 9 february 2024

Raj wyzwolony

W czerwonej poświacie wiecznotrwałego
zachodu pręży się nagie ciało Ewy
w aksamitnych oplotach skuszonego węża.

Znudzony Adam popija cierpki nektar
rozmyślając o długiej drodze na wschód
i trzech przypadkowych synach.
Spłodzonych w przypływie melancholii.

Najwyższy przysypia, bosko zadowolony,
nie śni doskonale znając wszystkie możliwe
zakończenia. Oraz chaosy do wypełnienia.

Dookoła same escape roomy, z deszczu
w deszcz i wszędzie cholerne jabłonie,
całkowicie pozbawione wiadomości.

Nic nowego.


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 7 february 2024

Raj niewydarzony

Od zarania,
chociaż dnia nie widać, czas
zastopowany trzeciej nocy,
w okolicach dwudziestej czwartej.

Absolutna cisza,
wąż bezszelestnie przysypia,
jabłka trwale niedojrzałe,
żadnych pokuszeń.

Łąki falują, nie dotknięte
niczyją stopą, wiatr zawodzi,
nie słychać tęsknoty.

Kompletnie nieudane rozdzielenie
i wielka wyrwa w okolicy
domniemanego końca domniemanego świata.


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 5 february 2024

Kulinarna śmierć wszechświat

Wszelkie prawa zastrzeżone
głeboko wyryte na podszewce.
Istnienia, obok hieroglifów dotyczących
sposobu użycia.

Kogo to obchodzi gdy nieboskłonami
wstrząsają torsje a gwiazdy zasnute
przypalonym tłuszczem.

Zgrzyta, wygłodniałe wilki żują
kamienie, węgielne i milowe,
bez różnicy.
Szczególnie w kwestii smaku.

Na rozdrożach umęczeni kucharze
składają w wiklinowych koszach
cukrzone głowy. Zbędna ofiara dla frasobliwych
drogowskazów.


W ostatnim skurczu wciąż kipi
gdzieś w okolicach środka galaktyki.
Nie ma komu zebrać szumowin,
tym bardziej zamieszać drewnianą łyżką.

Wszelkie prawa tracą ważność
wciąż mantrują przypaleni na złoto
podkuchenni. Lecz nikomu się nie chce
wykuć napisu na podszewce.

Nieistnienia, tuż obok czarnych
oczodołów brudnych garów.


number of comments: 3 | rating: 3 | detail


  10 - 30 - 100  






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1