Edmund Muscar Czynszak, 8 march 2013
skorodowany czas
z nadwęglonymi
kartami kalendarza
i grupa tych co chcą
ślad swój odcisnąć
na pomnikach wznoszonych
nad rzeką Gwdą
w miejscu dawnych bagien
otoczonych zwartym
sosnowym sadem
często ze szronem na głowie
zawsze razem nie przeciw sobie
dźwigając ciężar zwykłych zdarzeń
wciąż pełni pasji
byli i będą trwać
na barykadzie historii
jak na warcie
Edmund Muscar Czynszak, 8 march 2013
przygniatany do
żeliwnej ściany czasu
zasypany stek zwietrzałych zdań
zanurzam się w otchłań milczenia
to znów eksploduje lawiną
jadowitych słów
będących ripostą zaczadzenia
by za chwilę z podwiniętym ogonem
przejść na obojętności strony
życie niczym sztanga
mnie zdaje się przygniatać
białą kartkę papieru
na znak pokoju przed sobą stawiam
dramaturgie przerywa telefon
spokojne sączy ze słuchawki
kojące duszę dźwięki
rozgrzaną dusza się pławi
w delikatnym szumie
Słyszę płynące oklaski
Jest znakiem losu
Aktem łaski
Edmund Muscar Czynszak, 2 march 2013
zwulgaryzowana chłodna tafla nieba
z wywróconą na ręby
szorstką stroną ciszy
schowane za podszewką myśli
zdrewniałe odpryski
niespełnionych marzeń
metalowe kwiaty na starej
parkowej bramie milczą
wieczornej serenady motyla
chrząszcz w trzcinie nie słyszy
zapisanym słowem zniewalam
pustą kartkę papieru
w kolorze piasku pustyni
kapiąca nosem stalówka
skrobaniem burzy ciszę
wnikając w intymne
głębiny kałamarza
trochę z pożądania
trochę bez celu
pióro w rozkoszy
chwili się tapla
do ciągu
zwykłych zdarzeń
dopisując kolejne
zmyślone zdania
historii dopisanej
Edmund Muscar Czynszak, 2 march 2013
gdybym tylko mógł
udźwignąć w dłoni
wszystkie ułomności
zerwać macki
niczym pijawki
przyssane do barwy
twego imienia
które bywają powodem
ciągłego łaknienia
gdybym potrafił
wykasować wszystkie dane
z twardego dysku pamięci
w którym tak wiele jeszcze
wspólnych chwil
się mieście
uczucie które zniewala
pali moje wnętrzności
czas jaki przestał być beztroskie
Edmund Muscar Czynszak, 2 march 2013
w kazamatach obłudy
myśl się poniewiera
na banerach reklamowych
ktoś siebie znowu sprzedał
zbrukana szarością
jasna tarcza słońca
choć bywa że czerwienią
pogodny dzień zatrąca
wyrwany ząb
mądrości nie zachowuje
na takiej inteligencji
czasem ktoś zyskuje
każdego czeka
pogodna przystań
jak nie na jawie to w myślach
czasem gdy się odnajdę
spokój duszy zyskam
w tej samotności
jest moja ojczyzna
Edmund Muscar Czynszak, 24 february 2013
szukam jej wszędzie
w głębi zdania
zatłoczonym mieście
w każdej jak motyl
schwytanej myśli
ukrytej w napotkanym wersie
wczoraj widziałem księżyc
nagryzioną pojemną srebrną tarczę
na paterze której mieszczą się
wszystkie ludzkie pragnienia
a prawda jak dwie strony księżyca
w zetknięciu z codziennością
staje się czasu mego ułomnością
Edmund Muscar Czynszak, 16 february 2013
K.Nowackiej
mężatka
trochę matka
trochę babcia
zawsze fajna - laska
pamięta o niej
zwykły poeta
któremu czasem
róż z czernią się miesza
ona zawsze
wspomoże szczyptą soli
pocieszy kiedy głowa boli
jest przy każdej okazji
i od święta
pogodna uśmiechnięta
zawsze
z dobrą radą
sama uparcie
z losem się wadząc
jest jak wygrany
życia talon
Edmund Muscar Czynszak, 9 february 2013
Szlak Pocztowy
Ulica już inna
choć wciąż ta sama
z historią starszą
niż ta, którą
pamięć zapisała
Bohaterów- brak?
Stalingradu- człon niemodny
zużyty i zapomniany
W zgliszczach wspomnień
pełnych odcieni szarości
Z kolorową fasadą
szkieletu domu chemika
co wciąż jeszcze
we mnie się plącze
Ulica
pozostająca już tylko
w starych fotografiach
z marnym utrwalaczem
gubiącym ostrość obrazu
I jeden dom
pod numerem 23
który oparł się czasowi
dla tych,którym
kiedyś żyło się inaczej
i wszystko było prościej
Berliner Straβe
a nic nie jest już tak samo
Dziś ktoś inny
ślad swój tu zostawia
Na skrawku
ojczyzny
swoich
marzeń
Edmund Muscar Czynszak, 9 february 2013
Domykanie chwili
Rękawami rynien mojego domu
spływają miękkie łzy nieba
Wyziębione uczucia burzą obrazy
pękające jak kryształ w przeciągu
powielany w setkach zdarzeń
Słupek rtęci napręża muskuły
Pot spływa wąwozem
złączonych półkul ciała
wypływając suchą stopą
w popioły codzienności
Stoimy na przeciwległych
biegunach naszych
światów
Ocean milczenia
zatapia powoli
nasza niewidzialne cienie
Sny umierają
nie doczekawszy
się swego spełnienia
Edmund Muscar Czynszak, 3 february 2013
Świt wypłukuje piasek
z sennego spojrzenia
za oknami dojrzewa
słoneczna pomarańcza
pełna pestek radosnego uśmiechu
O poranku ujawniają się
pierwsze znaki zapytania
w kuchni dźwięczą kubki
wypełnione zapachem kawy
zabielanej pogodną dnia
Mijając kolejne stacje
nie zatrzymujemy się
unoszeni pędem czasu
zasłuchani w uliczne rytmy
mechanicznych odgłosów życia
Na półmetku dnia
siadamy na chwilę
ze skrzyżowanymi nogami
pod kuchennym stołem
na znak czasowego
spokoju
Który bywa
często fatamorganą