Prose

Pi.


older other prose newer

25 january 2018

Wanda (cz. I)

SCENA I

Dziewczęcy głos za kulis: Nie!
Chóralny głos zza kulis: Ale?
Dziewczęcy głos zza kulis: Nie! Nie!
Chóralny: Ale! Ale...

Przez scenę przebiega Uciekająca Panna Młoda. Za nią pędzi tłum gości.

Goście:
Księżniczko poczekaj! Córko! Tak się nie robi! Wracajże!
Natentychmiast! Ale skandal! Ale afera! Uhuhu! Będzie siara! Co ja
paczę! Tego się nikt nie spodziewał! Ale że jak to?! Będzie ten ślub czy
nie będzie? Chwileczkę! Nie tak szybko!

Przebiegają i znikają w kulisie. Na scenie pozostaje ostatni w pochodzie Błazen.

Błazen: Ale czad, nie? Był ślub, nie ma ślubu! Jak w kinematografie albo
z jakiejś romancy cygańskiej. Oj będzie się o tym śpiewać przez wieki,
że ten... że tego... no rozumiecie... Nie rozumiecie? No tak. To może
lepiej zacząć od początku. Jestem Jaskier – Bard, Błazen i Największy
Plotkarz na dworze Króla Bogumiła Lekkośmiesznego. Znaczy wiem tu
wszystko o wszystkich zanim jeszcze wszyscy o wszystkich wszystkiego
mogą się dowiedzieć i kiedy nic jeszcze nie wiedzą to ja już dawno wiem
wszystko. Baaa! Wiem Śpiewająco! Zaśpiewać? No może jednak? Nie?
Na pewno nie? Nie wiecie co tracicie! Dobra – my tu gadu gadu a świeże
informacje stygną. W skrócie było tak: Dawno dawno temu, bla bla bla...
rozumiecie że się streszczam? Super! Żebym to ja zawsze taką zgodną
publiczność miał. Ech, jakbyście jeszcze sypnęli groszem bo w gardle
zaschło... Mozę być potem! Bo jak nie to zaśpiewam! Żartowałem.
Wracając do meritum – wcale nie tak dawno bo dziś rano... I nie za
siódmą górą, rzeką, lasem, polem a tu, właśnie tu... czyli w skrócie TU I
TERAZ. Był sobie Król... Znaczy Jest sobie Król. Ma cztery córki. Córki
mu dojrzały, weszły w wiek panieński, za mąż je trzeba wydać i właśnie
jutro na Zamku ma się odbyć Bal. Taki Bal specjalny dla szlachetnie
urodzonych kawalerów, co to od Zamku do Zamku w poszukiwaniu tej
jedynej księżniczki podróżują aż znajdą, wezmą posag, rękę... oraz
resztę... najlepiej z całym Zamkiem i połową Królestwa. No więc...

SCENA II

Od dobrej chwili Błaznowi przysłuchuje się Baba Rzepicha. Wreszcie reaguje

Rzepicha: Ej, Ty! Jaskrawy?!
Jaskier: Jaskier jeśli łaska!
Rzepicha: Ty mi tu nie pyskuj, ty powtórz!
Jaskier: JASKIER JEŚLI ŁASKA!
Rzepicha: No debil no... Nie to mi powtórz bo to akurat dosłyszałam... To o księżniczkach i o posagach. Bardziej o posagach...
Jaskier: Aaaa... że księżniczki są na wydaniu?
Rzepicha: Właśnie!
Jaskier: A to są! Wszystkie! Król to się chyba hurtem chce pozbyć problemu bo i hurtem się problem pojawił
Rzepicha: Ale że jak to?
Jaskier: Bo to siostry bliźniaczki...
Rzepicha: Że dwie?
Jaskier: Nie! Że cztery!
Rzepicha: Cztery bliźniaczki? Dwie po dwie?!
Jaskier: Nie! Cztery po jednej i jedna razy cztery.
Rzepicha: To będzie osiem? Nie wiedziałam że tyle księżniczek mamy w Królestwie
Jaskier: Jakie osiem. Nie powiedziałem że osiem. Cztery! Cztery! Dwa i dwa to cztery jak dwa razy dwa i jak ja to ja!
Rzepicha: A posagi pokaźne?
Jaskier: Postaw się a zastaw się. Skarbiec pełen dziś pewnie jutro pustym będzie jak go te wszystkie królewskie zięcie ogołocą... A czemuż się Kobieto tak tym mocno interesujesz? Tyś przecież nie młodzian świeżolicy na rumianym koniu z mieczem i smoczym futrm w garści...
Rzepicha: Ty? Jaskrawy? Nie twoja sprawa!
Jaskier: Już mówiłem - Imię me Jaskier!!!
Rzepicha: Dobra, dobra! Chcesz Czerwońca?
Jaskier: A mogę ze dwa?
Rzepicha: A w dziób?
Jaskier: To już wolę Czerwońca!
Rzepicha: No to nadstaw ucha Pstrokaty!
Jaskier: JASKIER! Do siedmiu gnatów łamanych jeden po drugim i ćwiartowanych na gulasz, jam JASKIER!!!

Nadstawia ucha. Rzepicha szepcze a potem Jaskier wychodzi.

SCENA III

Rzepicha Gwiżdże.
Rzepicha: Leszko! Mieszko! Pepeszko! No gdzie te huncwoty! Dawać mi tu w try miga! Synaszkowie! Do mnie natychmiast!
Z kulis wyłazi trzech młodzieńców
Synowie: Czegoż to, Matulu...
Rzepicha: Milczeć mi teraz, kędy myślę...
Synowie: Tak jest Matulu...
Rzepicha: I słuchać mię kędy zapowiadam...
Synowie: Się wie Matulu...
Rzepicha: Bogaci chcecie być?
Synowie: A jakżeby nie Matulu...
Rzepicha: A w piernatach chcecie się wysypiać?
Synowie: No baaa, Matulu...
Rzepicha: I żeby koło was skakano, doglądano, usługiwano?
Pepeszko w płacz: A to Ty już nie będziesz? Matulu nie umieraj!
Rzepicha: A strzelcie go po łbie. I to zdrowo!
Pepeszko: Ałaaa...
Rzepicha: nie umieram! Żony wam trzeba!
Synowie: To klawo Matulu...
Pepeszko: Ale że jednej? Na trzech?
Rzepicha: A strzelcie go po łbie. Albo nie! Bo choć gfłupi to może mu się do reszty wstrząchnąć. Słuchaj! Będę mówiła powoli bo powoli rozumujesz. Jasne?
Pepeszko: Jasne!
Rzepicha: Chórem! Jasne?
Synowie: Jasne że jasne, Matulu...
Rzepicha: No! Jak mówiłam, żony wam trzeba. Każdemu po jednej. Najlepiej bogatej. W tym celu udamy się na zamek. A po co?
Leszko: Bo na Zamku rozdają żony!
Rzepicha: Kocham moich synków! Kocham moich synków! Kocham moich synków! Choć to czasem nie są okazy najwyższej intelegencyi... No ale moi są... Własną pierwsią wykarmieni...
Na Zamku żon nie rozdają... Na żony trzeba zapracować. Pójdziemy na Zamek i sobi bogate życie wywalczymy!
Mieszko: Nożem? Siekierą? Maczugą? Albo i Rochantyną Halabardą bądź Garłaczem! Katapultą Matulu ich, albo i Balistą... Mam ci ja za stodołą na warsztacie Taran...
Rzepicha: Baran!
Mieszko: Nie baran! Taran! Taki przyrząd do oblegania bram...
Rzepicha: Baran! Tyś Baran! Na Zamku są Księżniczki. Księżniczek się nie oblega. Księżniczek się nie podbija! Księżniczek się nie taranuje...
Synowie: A co się robi z Księżniczkami, Matulu?
Rzepicha: Księżniczki się zdobywa...
Mieszko: Toż mówię. Weźmiemy taran...
Rzepicha: Strzelcie go po łbie. Ja ci ten taraz zaraz wsadzę w... Spalę ci go! Cichaj i Słuchaj! Wszyscy słuchajcie bo nie będę dwa razy powtarzać!
Synowie: Się wie, Matulu...
Rzepicha: Od dziś zwracacie się do mnie nie „Matulu” ale „Jaśnie Pani Matko”, Jasne?
Synowie: Się wie, Matulu...
Rzepicha: No debile... Nie wierzę że to ja was rodziłam! Podrzucił kto niechybnie! Powtórzyć?
Synowie: Się wie, Jaśnie Pani Matko...
Rzepicha: Już lepiej. Imiona wam muszę zmienić, bo z tymi co macie, to daleko nie zajdziemy. Ty będziesz od teraz Mścisławem.
Leszko: A mogę być Mścisławem Wielkim Jaśnie Pani Matko?
Rzepicha: A możesz...
Leszko: Dziękuję dziękuję dziękuję...
Rzepicha: Mieszko będzie Mściborem...
Mieszko: ...Potężnym...
Rzepicha: Mściborem Potężnym... a Pepeszko...
Pepeszko: Mściwojem zwanym Gromowładnym! O!
Rzepicha: Tak, tak... za tysiąc lat znajdą na to nazwę. Na przykład Mania Wielkości! Dobrze, chłopcy, w drogę... Na Zamek!
Synkowie: Na Zamek!
Mieszko: To może jednak ten taran?
Wszyscy: Nie!

Wychodzą!

c.d.n.






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1