Poetry

janusz pyzinski


older other poems newer

6 january 2013

tu mieszkam



 
tu się rodziłem umierając ziarnem
na skibie ciemnej niby bochen chleba
bosymi stopami dotykałem wiatr
i wszystkie gwiazdy które mi przywołał
 
tasowałem czas jak szczęśliwą talię malw
wróżących pod płotem sierpniową pogodę
wyciągając szyję ponad dach z czuwającym
odwiecznie kominem nad snem kuchennego ognia
 
gdzie cień matki w potężnych konarach
ramion cienia ojca dryfował aż po krokwie
wonią kapuśniaku i suszonej mięty  
gubiąc się w nostalgii za przylotem ptaków
 
historia nie zatoczy koła nie zamknie w aureoli
oblekającej dom w ziemię zblaknie jak akwarela
łąk pod jesień albo podniebne echa kołysanie
ciepłymi wiatrami wniebogłosów świtu
 
zrywających naszyjnik z piersi pajęczyny lasu
perlący się dotąd wśród świerkowych koron
obejmując skronie pustym cieniem nocy
zdziwionych nagłą ciszą jak raniony gołąb
 
z której rodzi się bukiet w gwiazdozbiorze okien
dla tych których zawsze kochałem o chwilę za późno
wahając się jak księżyc nad pełnią jabłoni
teraz mieszka tu smutek i strach mnie ogarnia
 
gdy kot nie wraca zbyt długo z drogi
sobie tylko znanych rozszerzonych źrenic
w których wyrośnie nowy głóg i krzyż
jak na krze samotnej polarny niedźwiedź
 
 
 
 






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1